Niestety miałam parę zalegających mi od dawna produktów, konkretnie balsamów. Balsamy kupowałam częściej niż je zużywałam, zdecydowanie. Dlatego postanowiłam wykończyć je wszystkie do dna zanim kupię następny. Nawet mój partner dostał kategoryczny zakaz kupowania mi mazidełek dopóki nie skończę tego co mam. Codziennie mi on o tym przypomina, śmiejąc się, że on też ma swój projekt denko i naprawdę też się do niego stosuje. Wiadomo, chodząc ze mną po sklepach, dostając masę kosmetyków pod choinkę i z innych okazji też mu się nazbierało. Okazało się, że mój własny mężczyzna ma 2 peelingi i ostro trzyma się systemu 'najpierw jeden, potem drugi'. Chyba ta cała akcja pozytywnie na nas działa :)
W każdym razie każdy sposób jest dobry by pokazać parę produktów, które ostatnio się skończyły i powiedzieć czy się będzie za nimi tęskniło czy się je znienawidziło.
1. Krem La Roche Posay Effaclar K.
2. Peeling morelowy - głęboko oczyszczający St Ives
Zużyłam przez ostatnie parę miesięcy trzy lub cztery opakowania. Niestety z bólem przyjęłam fakt, że jest już nieosiągalny i niedostępny w drogeriach. Podobno został wycofany, a na jego zastępstwo na razie nie mam nic. Może coś polecacie? Jest jakiś godny następca? Podobno peeling z Sorayi morelowy to niby jego odpowiednik, ale ma zupełnie inny skład?
3. Eyeliner Clubbing Bourjois
Kupiłam go, bo chciałam jakiegoś błyszczącego linera w kolorze ciemnego grafitu. Niestety ten nie spełnił moich oczekiwań. Pędzelek pozostawiał wiele do życzenia. Ciężko się z nim współpracowało, o cienkiej kresce można było pomarzyć. Jednak dobrze trzymał się na oku i nie było problemów ze zmyciem go. Skończył się i mi ulżyło - zdecydowanie.
4. Balsam do ciała Pat&Rab
Taki miał być dobry, "amerykański", ekologiczny i niesamowity a jedyne co zostaje mi w pamięci po nim to ten koszmarny zapach! Koło kokosa (kokosu?) to on nawet nie leżał, bo nim zdecydowanie nie pachniał! Drażnił zarówno mnie jak i mojego partnera. Twierdził, że nie może go znieść więc to chyba najlepszy powód by go więcej nie kupić. Kosztował nie mało, jak i inne kosmetyki Kingi Rusin. Może niektórym będzie on odpowiadał i akurat ten zapach będzie ukojeniem, ale na pewno największe ukojenie czuło moje ciało, bo wspaniale nawilżał i... to tyle. Tęsknić za nim jednak nie będę. Na plus opakowanie z pompką, która wyczyściła od środka opakowania na maksa bez potrzeby rozcinania opakowania.
Znacie powyższe produkty? Jak je wspominacie?
Peeling z Sorayi osobiście uważam za ohydny i zupełnie nie umywający się do St. Ives. Dotąd nie znalazłam godnego zastępstwa :(
OdpowiedzUsuńw takim razie dobrze, że zwlekałam z jego zakupem choć myślałam że następca z Sorayi będzie ok, teraz już wiem że go nie kupię
UsuńJestem w szoku, że tego peelingu morelowego już nie będzie! :( Był naprawdę bardzo fajny i godny polecenia. Nie wiem co kierowało producentami, żeby go wycofywać. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że to ich najpopularniejszy produkt! No ale cóż... Pewnie chcą zrobić nową wersję czy coś (mam taką nadzieję :P).
OdpowiedzUsuńA co do recenzji podkładu to niestety należał do modelki, więc nie mogę zbyt wiele na jego temat powiedzieć. Jedynie, że na zdjęciach prezentuje się naprawdę dobrze :D. Skóra wygląda prawie tak, jakby była w Photoshopie wygładzona. Rozważam jego zakup :).
Też jestem w szoku, że producent zdecydował się na taki krok. Ciężko się żyje bez tego peelingu :) Również mam nadzieję, że niedługo pojawi się jakieś jego ulepszenie :)
OdpowiedzUsuńTeż rozważam jego zakup :)
fajny blog, będę zaglądać tu częściej ;)
OdpowiedzUsuń___________
zapraszam do mnie ;)
nowa notka ;D
zapraszam :)
Usuńa ja tego peelingu jeszcze nie próbowałam ;)
OdpowiedzUsuńżałuj :)
OdpowiedzUsuńten peeling byl rewelacjny!
OdpowiedzUsuń:) Ola
41 yr old Structural Engineer Hobey Linnock, hailing from Camrose enjoys watching movies like Not Another Happy Ending and Surfing. Took a trip to Harar Jugol and drives a Gordini Type 24S. przejdz tutaj
OdpowiedzUsuń