Będąc parę dni temu w Warszawie nie odmówiłam sobie przyjemności wstąpienia do salonu MAC w Złotych Tarasach. Już przed wejściem wiedziałam, że kupię cień i że będzie to typowy codzienniak żeby codziennie cieszyć się z używania tego maleństwa. Padło na DAZZLE LIGHT.
Jestem zachwycona konsystencją, pigmentacją, kolorem (który w różnym kącie padania światła ma inny odcień, inny błysk i jakby inny wymiar) oraz tym jak się zachowuje na oku i tym, że się absolutnie nie osypuje!
Zakup takiego wkładziku niestety nieco rujnuje portfel gdyż takie małe coś kosztuje AŻ 50zł co moim zdaniem jest zdecydowaną przesadą w porównaniu do 10zł za wkład cienia z Inglot. W najbliższym czasie mam zamiar nabyć jeszcze 3 cienie MAC, ale niestety nie mogę się zdecydować. Jest ich za dużo :) Jednak na 4 wkładach skończę swoją przygodę z cieniami MAC ponieważ jest to niemały wydatek, a nasz Polski Inglot zdecydowanie nie odstaje z jakością swoich cieni :)
I tak oto pierwszy cień z MAC-a prezentuje się w Inglotowskiej paletce wraz z resztą Inglotowych cieni :)
lubię MACa, ale ja stawiam u nich an te bardziej szalone kolory, których nie mają inne marki:) "zwyklaki" sa z Inglota:), którego zreszta tez uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńtylko, że te "szalone" kolory rzadko na co dzień używam :)
Usuńa jaki "szalony" kolor jest najbardziej godny uwagi Twoim zdaniem? :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFaktycznie drogie te maleństwa %/
OdpowiedzUsuńniestety, bo przygarnęłabym ich więcej i w nieco szybszym czasie a tak... 200zł za 4 wkłady to dla mnie lekka przesada, to prawie jak za paletkę DIOR
Usuń